czwartek, 15 października 2015

Dziecko - 15 miesięcy

Według różnych źródeł dziecko w wieku 15-stu miesięcy powinno... 
W naszym przypadku wiedza podręcznikowa odbiega od rzeczywistości, choć pewnie i "podręcznikowe" dzieciaki gdzieś na świecie istnieją. Moje dziecko nie czytało tego co ja, więc pewnie dlatego nie wie o tym, że powinno już chodzić i mówić. Wyszperałam kilka punktów co też dziecko powinno i jak się ma to do naszej rzeczywistości:

- umiejętnie potrafi trzymać obiema rękami kubek i z niego pić.
Potrafi trzymać kubek jedna ręką i pić, a drugą próbuje zdjąć sobie skarpetę. Moje dziecko uznaje zasadę, że picie czy jedzenie to czynności drugorzędne i czasami przeszkadzają w zabawie.

- jest nieufne w stosunku do obcych.
Nie jest. Nie ma nic przeciwko obcym, nie wiem czy mam się z tego cieszyć czy raczej obawiać.

dziecko stoi pewnie trzymając się jedną ręką czegoś(mebli, ręki rodzica).
A owszem i stoi to jakoś nie sprawia mu problemów.

- potrzebuje 12-14 godzin snu na dobę (w tym jedna drzemka w   ciągu dnia), choć przebudza się, aby się napić lub użyć pierś jako smoczka.
Oj gdyby tak było... W tym momencie śpi od godz 22 do 6 rano z minimalnie dwoma ( podkreślam minimalnie dwoma) przebudzeniami i jeszcze ponad godzinę w dzień. Ja jestem po takiej nocy nie przytomna i raczej działam na 50% mocy, a moje dziecko naładowane na 200%.

- maluch jeszcze nie wie, że pewne rzeczy się tłuką, rozlewają, drą, nie robi tego świadomie. 
Ta!.. nie wie? Akurat w to wątpię. Wie dokładnie co zrobić, aby się z kubka wylała woda, a robi to żeby palcami rozsmarować po całej podłodze. Papier toaletowy drze z namiętnością na malutkie kawałeczki, a potem roznosi po całym domu.

- testuje naszą cierpliwości - sprawdza na ile mu się pozwoli.
Kiedyś wiedział, że "nie" znaczy "nie", teraz sprawdza inne możliwości. Na przykład okulary - jest to jedna z rzeczy, których pod żadnym pozorem mu nie wolno mu ruszać, więc jeżeli jakimś cudem je złapie, ucieka jak najszybciej, bo wie że zostanie ich pozbawiony.

- nie znosi rozstawania się z rodzicem, np. zniknięcie za drzwiami łazienki oznacza utratę na zawsze.
 Zależy od sytuacji w której właśnie się znajduje. Patyki na ulicy są silniejszą przynętą niż odchodząca matka, cóż ma swoje priorytety.

- poznaje świat przez zaglądanie, dotykanie, wchodzenie.
 Dodałabym jeszcze do listy bieganie, lizanie, pełzanie, wyciąganie, otwieranie, brudzenie, gryzienie...

- potrafi pokazać zazdrość, gdy poświęca się uwagę komuś innemu, nie tylko dziecku, ale również dorosłej osobie.
 Jeszcze nie zauważyłam zależności dotyczącej innego dziecka, ale mogę potwierdzić, jeśli chodzi o dorosłą osobę. Wdziera się wręcz między mną a mężem, jak siedzimy czy leżymy na łóżku. Zawsze musi być w środku. Tak już ma.

- zaczyna mieć swoje zdanie na temat jedzenia, zabawek, itp..
Gdy słyszy muzykę, której nie lubi albo mu się znudziła, protestuje, Głośno protestuje.

- poproszony wskazuje u misia nosek, oczka, itp.
Jeżeli ma ochotę współpracować to tak, ale zazwyczaj odwraca się na pięcie, bo właśnie przypomniał sobie, że musi zrobić coś ważnego.

- potrafi otwierać pudełka i wyciągać z nich różne rzeczy
Potrafi otwierać też szafki i wyciągać garnki, zdejmować pokrywki, chować do tychże garnków zabawki i przykrywać pokrywką, tyle że nie odstawia ich jeszcze na miejsce.

- wymawia słowa dwusylabowe i dźwiękonaśladowcze
Dla mnie dźwiękonaśladowczych których używa to krzyk, który zdumiewająco przypomina krzyk. Dwusylabowe też wypowiada. Jemu znana jest ich treść, bo dla mnie nic z jego wypowiedzi nie wynika.

To tyle zobaczymy za kilka miesięcy jak nam się dziecko rozwinie.

niedziela, 11 października 2015

Warszawa - Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej

Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej
ul.Powsińska 13
02-920 Warszawa

W tym roku byliśmy w Warszawie, co prawda przejazdem, więc mieliśmy mało czasu, ale udało nam się zwiedzić Muzeum Techniki Polskiej Wojskowości.



Muzeum jak większość tego typu bardzo nam się podobało, pomimo, że oczywiście do pewnych rzeczy mieliśmy zastrzeżenia.
Teren spory, a na nim dużo eksponatów w postaci czołgów, samolotów, itp.. Jak obejrzymy teren w Google Earth okazuje się, że teren jest jeszcze większy i jeszcze więcej na nim sprzętu wojskowego, ale jest on w renowacji w niedostępnym dla zwiedzających obszarze.



Wszędzie można dojechać wózkiem więc to dodatkowy plus, minusem jest mała ilość miejsc w których można się schować przed słońcem (my byliśmy w największe upał lata). Można dotknąć, podobno również wsiąść za dopłatą (taka informacja mieści się przy wejściu). Trzeba także zwrócić uwagę na budynek w którym mieści się małe muzeum. Trzech sal pilnują trzy osoby, a na zewnątrz nie widziałam żadnej! (ja właśnie tak trafiłam, może bali się słońca).



Warto zwiedzić, polecam, bo naprawdę jest co oglądać, tzn. dla mnie było to raczej zwiedzanie w takim wydaniu: czołg, inny czołg, czołg z wielka lufą, coś co nie wiem do czego służy, samolot, inny samolot, o to chyba bomba, o śmigłowiec, i.. znów nie wiem co to jest, pewnie radar... ale dla kogoś kto się choć trochę zna i pewnie dla tych co grają w World of Tanks super sprawa... 



Informacje:
aktualne na dzień: 06/08/2015

Lokalizacja:
Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej
ul.Powsińska 13
02-920 Warszawa

Godziny otwarcia:
Lepiej zajrzeć na stronę. Godziny otwarcia zmieniają się z porami roku.

Strona:
www.muzeumwp.pl

Koszt: wejście za darmo.

Czołg, czołg, czołg... z rożnymi lufami :)

piątek, 25 września 2015

Tum - Kolegiata, Grodzisko

Do tej pory byliśmy tam dwa razy. Raz przy okazji drogi w inny zakątek Polski, a drugi własnie teraz, w wycieczce zorganizowanej przez naszych znajomych.
Tum ma się czym pochwalić, mimo że jest małą mieściną.
Znajduje się tu najpiękniejsza kolegiata jaką dotychczas widziałam. Jej grube, masywne ściany w "żar z nieba lejący się" dawały oj jak przyjemny chłód. Nie trafiliśmy co prawda na moment, gdy jest otwarta, aby zwiedzić ją w środku (ale można zerknąć przez kraty). Kolegiata pomimo burzliwej historii przetrwała. Tyle razy ją odbudowywano, że nie jestem przekonana czy rzeczywiście pochodzi z XII wieku, ale nie będę opisywać tutaj jej historii.

Wnętrze Kolegiaty.
Obok niej kościółek drewniany z 1761 roku imienia św. Mikołaja. Szkoda, że jako zabytek nie ma nawet byle jakiej tabliczki co to za kościół i z którego roku pochodzi, takie informacje można znaleźć tylko w internecie. Zamknięty jest na cztery spusty, choć może odbywają się tam jeszcze msze... nie wiem.

Kościół św. Mikołaja.

Między kolegiatą a kościołem jest polna droga ( tabliczka informuje, że to szlak konny). Gdy pójdziemy trochę dalej po prawo jest toaleta z dwoma wejściami, prawdopodobnie dla chłopców i dziewczynek, ale lepiej tam nie wchodzić, a swoje sprawy załatwić pod chmurką w krzakach (taka perspektywa wydaje się bardziej cywilizowana).

Tutaj widać grodzisko z postawioną w środku  flagą. 

Idąc dalej tą drogą dojdziemy do Grodziska założonego prawdopodobnie już w VI wieku i tu ZONK.

Uwaga! Zakaz.!

Nie wchodzić, zamknięte, won. Oczywiście pokonanie belki to nic trudnego, ale my z dzieckiem nie ryzykowaliśmy, może są tam jakieś dziury głębokie. Nie widać ich, bo wszystko obrośnięte chwastami i trawami ( i to wcale nie małymi). Nie wiem zatem dlaczego, niczym budowa cepa, stoi drewniany płotek (z którego jakby ktoś potrzebował śrub, mógłby sobie wykręcić bez problemu - tylko klucz weźcie) i kosz.
No i tyle.. obejrzeliśmy sobie nasyp ziemi, chwasty, płotek, kosz i zawróciliśmy.

Zdjęcie zrobione z drogi, którą idzie się do Grodziska. Po prawo widać Kolegiatę, po lewo znikomo, ale można dostrzec Skansen - Zagrodę Chłopską.

Ale to nie koniec podróży. Idąc z powrotem, w stronę kolegiaty po prawej stronie widać Skansen Łęczycka Zagroda Chłopska. Zonk kolejny - przynajmniej dla nas. Jak ktoś był w Kłóbce (woj. kujawsko-pomorskie) ten zrozumie. Może tam jest i drożej, ale jest co zwiedzać i to jeszcze z przewodnikiem. A tu... cóż darowaliśmy sobie.  Zresztą nasze dziecko i tak by nam dużo zobaczyć nie dało. A i tak dużo obejrzeć można nie kupując biletu.

Jedna z chat w Zagrodzie Chłopskiej.

Dla chętnych jednak wstawiam adres strony: http://www.maie.lodz.pl/tum
Ps. Podobno mają we wtorki wolny wstęp.

Informacje:
aktualne na dzień: 26/07/2014

Parking:
Przed kolegiatą jest parking.
Skansen - parkuje się gdzie się da (nie ma wydzielonych miejsc parkingowych, ale zaparkować jest gdzie).

Dojazd: 
Gdy jedziemy krajową jedynką za Łęczycą już skręcamy w prawo na Kwiatkówek / Tum.

Toaleta: 
Z dumą można powiedzieć, że jest. Lepiej nie wchodzić, ze względu bezpieczeństwa i wrażliwości na piękno świata.

Koszt:
Jeżeli nie wchodzimy do Skansenu, to tylko koszt dojazdu.


Kolegiata w Tumie.

niedziela, 24 maja 2015

Wystawa "Filmowe samochody" w M1

Dobrze czasami mieć facebooka. Sama umieszczam coś tam raz na pół roku, ale przeglądam dość często i w taki oto sposób dowiedziałam się o wystawie "Filmowe samochody" w M1 Łódź.

Auto z "GhostBusters" - "Pogromców Duchów".
Takie wystawy są bardzo fajne, jadąc na zakupy, zupełnie przypadkiem można zobaczyć coś naprawdę ciekawego. Jedynie czego żałuje to, że nie pojechaliśmy tam w środku tygodnia, wtedy nie byłoby tylu ludzi i mogłabym zrobić lepsze zdjęcia. Parę lat temu byliśmy tam również na wystawie "Dinozaury". Ale do rzeczy. Oprócz samochodów, które przychodzą od razu na myśl, czyli z animowanego filmu "Auta", można zobaczyć jeszcze Ogórka z "Scooby Doo", machinę kamienną z "Flinstonów" i wiele innych. Moimi faworytami jest jednak żółte Taxi z "Kto wrobił królika Rogera" i Delorean z "Powrót do Przyszłości". 

Taxi z "Kto wrobił królika Rogera".
Wszystkie auta są pełnowymiarowe, można je dotknąć, do większości także wsiąść. Maluchy mają super zabawę, ale nie tylko maluchy, panowie w większości również oglądając na przykład pojazd ze "Star Treka".


Z filmu "Auta". 

Gdzie?
W Łodzi na ul. Brzezińskiej w Centrum Handlowym M1, na pasażu, więc wstęp jest bezpłatny.
Kiedy?
Od 15 maja do 14 czerwca 2015 roku


Z filmu "Auta".

sobota, 14 marca 2015

Rogów - Muzeum Lasu i Drewna

Będzie to krótki wpis, bo w sumie nie ma szczególnie o czym się rozpisywać.
Przed muzeum znajduje się przewrócony pień topoli czarnej, który podobno ma około 200 lat.
Jest na tyle duży, że jak się wjeżdża na teren SGGW od razu widać po prawej stronie, więc nie sposób nie trafić. Zresztą na terenie są rozmieszczone kierunkowskazy.
Muzeum Lasu i Drzewa to muzeum przyrodnicze, a takie zazwyczaj są do siebie podobne.
Sporo w nim wypchanych zwierząt, od ssaków przez ptaki do owadów podzielonych na kategorie. Fajne pokazane różne wielkości jaj, czy rodzaje szyszek, no i dział o drzewach.
Dla dzieciaków może to być dość ciekawe i pouczające.
Ale do muzeum nie przyjeżdża się specjalnie, odwiedzane jest przy okazji zwiedzania Arboretum. Dla nas specjalnie było włączane światło i podkład muzyczny. W sumie i dobrze, że tak mało osób odwiedza te muzeum, bo dzięki temu nie jest ono tak zniszczone jak niektóre.


Dział owadów.

Informacje aktualne na dzień: 07/2014

Lokalizacja:
Muzeum Lasu i Drewna
ul. Akademicka 20
95-063 Rogów

Godziny otwarcia:
Lepiej zajrzeć na stronę. Godziny otwarcia zmieniają się z porami roku.

Strona:
http://cepl.sggw.pl/muzeum/

Parking:
Na terenie SGGW patrz wpis: Arboretum w Rogowie.

Toaleta:
W budynku muzeum.

Koszt:
Bilet normalny: 5 zł
Bilet ulgowy: 4 zł.

Inne:
Tutaj też nie ma miejsca do przewijania dziecka.

W Rogowie warto zobaczyć również:
- Arboretum (tutaj mój opis + informacje)
- Kolej wąskotorowa


Mapa Kampusu z Arboretum i Muzeum Lasu i Drzewa







niedziela, 8 marca 2015

Rogów - Arboretum

Rogów nieduża miejscowość w województwie łódzkim przy trasie pomiędzy Łodzią a Rawą Mazowiecką (trasa 72). Nieduża, bo nieduża, ale można spędzić tam cały dzień, wystarczy dobrze go zaplanować. Rzecz jasna można tam dojechać samochodem, ale dla osób nie posiadających rzekomego pojazdu niech to nie będzie przeszkodą, dojeżdża tam również pociąg trasy Łódź-Skierniewice. A z dworca to już naprawdę mały kawałek do przejścia, aby znaleźć się w Arboretum.


Arboretum w Rogowie - jedna z alejek.


Arboretum dla mnie jest takim miejscem do którego się wraca. Wtopił się w nasze życie i teraz odwiedzamy go przynajmniej raz do roku. A czemu? Nie wiem dokładnie. Tam się po prostu wyciszam i przestaje myśleć o problemach. Nie słychać szumu aut, jest spokojnie i pięknie, a chociaż przypomina parki, jest w tym miejscu coś więcej, czego nie ma w żadnym innym.
Mam już swoje ulubione miejsca, jak również takie, które muszę odwiedzić i zobaczyć co przez ostatni rok się zmieniło, a zmienia się co rok.

Rododendron Żółty


Byłam tu na jesieni i w lato, ale chyba najlepiej jest na wiosnę - w maju lub na początku czerwca, kiedy kwitną rododendrony i magnolie. Wtedy dni są dłuższe, cieplejsze, ale to jeszcze nie sezon, więc jest mniej ludzi. Poza tym w niewielkich sadzawkach są lilie wodne, a wśród nich pływają rybki i to już nie takie małe, na które (za każdym razem jak tak przyjeżdżamy) zerka wygłodniale kot. To taki botaniczny kot, który gardzi byle to jaką bułką, ale nic straconego, ryby rzucają się na kawałki chleba jak piranie.

Rybki - piranie chlebowe.

 Na terenie prowadzone są badania na małych poletkach doświadczalnych (można wszystko wyczytać z tablic informacyjnych), pewnie też dlatego mają w pewien sposób własny ekosystem. Do uli lepiej nie podchodzić, bo trochę ich jest, tak dla własnego bezpieczeństwa. Do mrowisk, a też jest ich kilka z różnymi mrówkami jak zauważyłam, również nie należy podchodzić za blisko. Mój mąż starał się je nakarmić, ale pogardziły i zaczęły iść w naszym kierunku. W miejscach bardziej oddalonych nawet trzeba przyśpieszyć kroku..., bo Wielkie są. Może to takie mięsożerne mrówki? Uwaga, często w tych dalszych rejonach mrówki bytują chętnie na ławkach zrobionych z bali.

Tablice informacyjne powoli niszczeją, ale jest ich sporo. Można się dowiedzieć  nie tylko o terenie i roślinach, ale także o zwierzętach, które tam zamieszkują. Dużo też jest małych plakietek, co to za drzewo, czy też krzew. Są także plakietki drewniane z numerami, mają to być odwołania do przewodnika, który możemy kupić przy wejściu.
Zresztą trzeba przyjechać i zobaczyć...

A teraz kilka ważnych informacji aktualnych na dzień: 05/2014

Lokalizacja:
Leśny Zakład Doświadczalny SGGW
Arboretum
ul. Leśna 1
95-063 Rogów

Godziny otwarcia:
Lepiej zajrzeć na stronę. Godziny otwarcia zmieniają się z porami roku.

Strona:
http://arboretum.sggw.pl

Dojazd:
Jadąc od Łodzi skręcić dopiero za torami (w sumie od razu za torami w lewo), a nie - jak zobaczymy pierwszy kierunkowskaz na Rogów.

Jadąc od Rawy trzeba minąć wielkie betonowe silosy i kawałek dalej skręcić w prawo (czyli przed torami).

My jadąc pierwszy raz źle skręciliśmy, od razu przy pierwszym kierunkowskazie. To nic... Dłuższa droga, ale nieznane miejsce zaliczone! Poza tym tamtą drogą też można przejechać, tylko przy dworcu trzeba przejechać przez tory.
A dalej są już kierunkowskazy, więc nie sposób nie trafić.

Parking:
Na terenie SGGW. W dni bardziej oblegane, każą płacić za parking, w mniej oblegane nikogo nie przysyłają i można parkować za darmo.

Toaleta:
Jest niedaleko wejścia, na terenie Arboretum.

Koszt:
Według informacji na stronie. + dojazd.

Inne:
Przy wjeździe do SGGW jest jakiś bar, zatem dla tych co nie wzięli prowiantu, jest ratunek.
Dla małych dzieci, które trzeba jeszcze przewijać, najlepszą sprzyjającą porą roku jest lato, można wtedy ławkę przekształcić w przewijak. 

Mając więcej czasu w Rogowie warto zwiedzić:
- Muzeum Lasu i Drzewa
- Kolej wąskotorowa


Botaniczny kot.


Widok na jedną z większych sadzawek.



środa, 11 lutego 2015

Łódź - Skansen Militarny - ul. 6 sierpnia



Skansen Militarny w Łodzi - JUŻ ZLIKWIDOWANY
ulokowany na terenie Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego
ul. 6 sierpnia 104
90-646 Łódź


czołg średni T-34/85

Na ten skansen Militarny natrafiłam w sumie przypadkiem. Szukałam w internecie czegoś z tej kategorii w Łodzi lub z jej okolic i wypadło kilka odnośników akurat z tym adresem i małą wzmianką promującą to miejsce. Można byłoby się spodziewać, że coś co nosi miano „Skansenu” nie tylko mówi, że to muzeum na wolnym powietrzu, ale że posiada obiekty zabytkowe i mimo że posiada i to, i to, jednak spotkałam się z wielkim rozczarowaniem.

Zacznijmy od tego, że nie ma żadnej tabliczki informującej, że skansen się znajduje na terenie WSW, co już nie wspomnę, że rzecz jasna nie ma parkingu... Na pytanie czy to tutaj, jeden pan odpowiedział, że i owszem jest i zatoczył rękoma małe koło na lewo od wejścia przez bramę.

Rozmiar Skansenu to dobre podwórko, a na nim polne kwiaty, pokrzywy, trawy sięgające pół łydki. Nie zapomnijmy o obiektach zabytkowych, które można policzyć na przysłowiowej jednej ręce, ba nawet dwóch, a są to: dwie armaty przeciwpancerne, śmigłowiec ratownictwa lądowego Mi-2RL, samolot szkolno-bojowy PZL TS-11 "Iskra", kuchnia polowa KP-340, czołg średni T-34/85, samochód opancerzony, coś jak porzucona gąsienica z czołgu i chyba radar, ale to tylko gdybania, bo nie byliśmy pewni czy to eksponat.

samochód opancerzony BRDM-2 

Skansen nie tylko nie cieszy eksponatami, co z przymrużeniem oka można przeżyć, (bo to zawsze coś nowego do obejrzenia) ale niestety nikt o niego nie dba. A wystarczyłoby zaprząc do tego kilku rekrutów. Uzupełnić tabliczki opisujące te nieliczne sprzęty, skosić trawę, zrobić alejki i zamieść eksponaty, bo coś zaczyna na nich rosnąć. Może tylko wypożyczają ten teren na skansen, ale nawet jeśli tak jest, to trochę zobowiązuje aby mieć tam porządek.

Ale bez zniechęcenia. Dotknąć można, połazić także, usiąść na jednej, zdaje się z dwóch, ławek, przeczytać na śmigłowcu gdzie znajduje się na przykład akumulator (co daje do myślenia ile wiedzy mieli ci co tym latali skoro musiał być napis, to żart taki:)), no i niedaleko, centrum. Dla spaceru z małym dzieckiem wydaje się ok, bo dziecko małe i wszystko będzie się mu wydawać duże... Osoby dorosłe, szybkim tempem zwiedzanie na 5 min. Z dziećmi, które zadają dziesiątki pytań pół godziny.

A i dodatkowy plus: zwiedzanie jest za darmo.

samolot szkolno-bojowy PZL TS-11 "Iskra"

Informacje:
aktualne na dzień: 26/05/2014
NA DZIEŃ 03/05/2022 ZAMKNIĘTY

Lokalizacja:
Skansen Militarny w Łodzi
ulokowany na terenie Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego
ul. 6 sierpnia 104
90-646 Łódź

Godziny otwarcia:
W godzinach pracy sztabu
Pon. 7:30-15:30
Wt. 7:30-17:00
Śr. 7:30-15:30
Czw. 7:30-15:30
Pt. 7:30-15:30

Parking:
Przed sztabem, na ulicy 6 sierpnia, specjalnie dla skansenu parkingu nie ma.

Toaleta:
Być może w budynku sztabu, oczywiście o ile wpuszczą.... :)

Koszt: wstęp za darmo

niedziela, 25 stycznia 2015

Porodówka - wyprawka do szpitala

Każdy szpital prawdopodobnie ma przygotowaną listę rzeczy, które według niego należy mieć ze sobą podczas pobytu na oddziale. Warto się do tego wcześniej przygotować, aby potem mąż nie dzwonił co chwila z pytaniem, gdzie co leży. Mój szpital dodatkowo napisał, że na porodówke można zabrać jedną torbę, a drugą mieć przygotowaną na później - dla maluszka. Ja zapakowałam jeszcze trzecią torbę, rzeczami na "dowóz', jak mi czegoś zabraknie. Oczywiście trudno przypuszczać iż pomimo przygotowania nie zapomnimy niczego, ale możemy się starać.


Przyjęcie na porodówkę:
Po pierwsze: dokumenty. Są to karta ciążybadania dodatkowe jeżeli takowe były (np. o zaleceniu przeprowadzenia cesarki), dowód osobisty, bo bez tego się nie obędzie i ewentualnie potwierdzenia ubezpieczenia. Reszta to raczej oczywistości: papcie, koszulka w której będziemy rodzić, szlafrok, gumka do włosów, jeżeli hodujemy długie włosy. Nie pozwala się brać jedzenia, ale można wodę mineralną niegazowaną. Jeżeli jest to szpital przyjazny rodzącej a chyba wszystkie już powinny być, to wymagane jest, aby osoba towarzysząca miała na sobie specjalny ochraniacz, więc trzeba zaopatrzyć się w drobne, żeby czasem nie okazało się, że nie mają z czego wydać, no chyba że są już szpitale z terminalami :).
Dla maluszka można dać od razu rzeczy do założenia, jeżeli akurat nie macie siły, to szpital zabezpieczy dziecko swoimi rzeczami, a potem przebierzecie je już na spokojnie.

Po porodzie:
Po porodzie nie pozwalają wstać przez kilka godzin, żeby na przykład nie zakręciło się w głowie, ale jak już można to ach... prysznic. Mydło lub żel pod prysznic, klapki pod prysznic, ręczniki, szczoteczka do zębów, pasta do zębów, ewentualnie szampon.

Egzystowanie w szpitalu, maluszek:
Dziecko potrzebuje najwięcej rzeczy: pieluchy, które zajmują większość miejsca, kosmetyki, ubrania, artykuły higieniczne. Wszystko zależy tak naprawdę od nas i od szpitala (jaka jest temperatura ogólnie jakie mają przepisy). W szpitalu w którym ja rodziłam, było ciepło, ba gorąco nawet, więc dziecko ubierałam w same body. Ale po kolei, według tego co zaobserwowałam, jeżeli chodzi o pieluchy, na początek wystarczy mała paczka (liczyć, że 10 szt. wystarcza na jeden dzień), w razie czego się dowiezie. Potrzebne są też pieluchy tetrowe (jak się uleje, żeby wytrzeć dziecko, albo nas albo/i wszystko dookoła). Kosmetyków jako takich nie trzeba dużo, balsamy i oliwki są nie potrzebne, dziecko ma na sobie jeszcze maź płodową, która go zabezpiecza przez pierwsze dni. Płyn do kąpieli również nie potrzebny, bo pielęgniarki myją maluszki w środku jaki szpital ma na wyposażeniu. Dobrze mieć w razie czego patyczki do uszu, płatki kosmetyczne do przemywania buzi, jak również sól fizjologiczną. Do przebierania pieluchy w pierwszych dniach raczej chusteczki nawilżone, takie które nie są pachnące i mają jak najmniej środków dodatkowych. Ogólnie zasada jest jedna im mniej składników tym lepiej, to się tyczy również pudru, jeżeli będziemy zasypywać dziecko.
Przypomina mi to jeszcze o ubraniach - żeby były wyprane w płatkach mydlanych. Nie wszystkie maluchy dobrze tolerują ubrania wyprane w proszku, nawet przeznaczonym dla dzieci.
Nie zapomnijmy o ręczniku dla maluszka, także wyprany w płatkach.
Ubrania - zawsze w zapasie, niby dziecko się nie brudzi i nie trzeba go codziennie przebierać, nigdzie nie pójdzie, nie wyturla się w piasku, ale może zwymiotować, kupa może się rozlać i wiele innych nieciekawych rzeczy. W pierwszych dniach zalecane są, rękawiczki, ponieważ maluszek po urodzeniu może mieć długie paznokcie i może się zadrapać, osobiście uważam, że same rękawiczki są zbędne, niepotrzebny wydatek, a jeszcze kiepsko się trzymają i spadają. Lepiej założyć na rączki skarpetki, które i tak pewnie trzeba będzie kupić. Na pewno przyda się kocyk lub becik, Ja polecam becik, dla niedoświadczonych rodziców przez pierwsze dni łatwiej dziecko wziąć na ręce. Czapeczka, będzie potrzebna tylko po kąpieli (no chyba że w szpitalu chłodno). Body, koszulki, śpioszki...

Egzystowanie w szpitalu, mama:
Mama po porodzie będzie pewnie sporo leżeć, wstając tylko do maluszka, tym bardziej jeżeli miała cięte krocze. Trzeba mieć przygotowane podkłady higieniczne jednorazowe, 60x90cm, jedna paczka (5 sztuk)  wystarczy, jeden na każdy dzień (choć może się zdarzyć, że częściej trzeba zmieniać), a także wkłady ginekologiczne, raczej dwie paczki (jedna na dowiezienie). Koszulki nocne na zmianę, takie z rozpinaną górą, tzw. do karmienia. Ale można sobie bez tego poradzić, wystarczy długa koszulka. Skarpetki, gdyby było chłodno. Chusteczki higieniczne, dla mnie konieczność, ja w drugim dniu rozklejałam się bez powodu.
Papier toaletowy - niby jest, ale go nie ma, różnie z tym bywa, szczególnie w weekendy. Grzebień. Lepiej przez kilka dni nie używać kosmetyków specjalistycznych, żeby było bezpieczniej dla maluszka (typu krem do rąk). Dla mnie również małe reklamówki są wskazane, np. na brudne rzeczy, czy wstępny kosz na śmieci.
W zależności od szpitala powinniśmy mieć ze sobą zestaw obiadowy (talerz, sztućce, kubek).
Jeśli chodzi o jedzenie, jest różnie. Przez pierwsze dni może nie chcieć się nam jeść, wystarczy szpitalny opierunek, ale jeżeli już mamy jakieś swoje jedzenie trzeba pamiętać, żeby jeść lekkostrawne potrawy, nie alergizujące, nie kwaśne, nie wzdymające. Do tego wszystkiego dużo należy pić, jak się karmi piersią szybko się odwadniamy. Woda mineralna jak najbardziej wskazana.

Dodatkowo:
Dla kobiet, które nie będą z jakiś względów karmić piersią lub nie będą od razu karmić, bo dziecko musi być w izolatce - laktator, ale też szpital powinien mieć na wyposażeniu elektryczny, wówczas czasem lepiej jest kupić tylko końcówkę (którą w szpitalu można nabyć).
Nie zapominajmy o rzeczach bez których dzisiejsza cywilizacja już nie mogłaby żyć, a mianowicie o komórce (i ładowarce). A także aparatu fotograficznego, by uwiecznić pierwsze chwile dziecka na świecie.

Wyjście ze szpitala:
Rzeczy potrzebne przy wyjściu ze szpitala w dniu wypisu przynosi nam rodzina.
Przyda się również adres przychodni do której zapiszemy dziecko, warto sobie to wcześniej sprawdzić.

Wszystkie te rzeczy oczywiście są zebrane, według moich doświadczeń i obserwacji. dużo zależy od szpitala, od dziecka i od nas samych. 

sobota, 17 stycznia 2015

Wstęp

Dużo jest blogów które mówią o wszystkim i niczym, a ja będę również podtrzymywać tą tradycję.
Ten blog ma być spisem naszych wycieczek, tych małych i dużych. A łączyć będzie je głównie jedno, będą jak najtańsze. Oby tylko czas pozwolił mi je dokumentować, a pisząc czas mam raczej na myśli dziecko, które uznaje, że mało ruszający się rodzic (tj. siedzący przez nawet krótką chwilę przy komputerze, np. żeby sprawdzić pocztę) to zdecydowanie zły rodzic. Będę pisać pewnie o moim dziecku, które jest na pierwszym miejscu we wszystkich rankingach robót domowych czy pracy... i o tym co jeszcze przyjdzie mi do głowy.